Dziś wpis lekko osobisty - w nawiązaniu do wpisu: http://kultury-styki.salon24.pl/714383,ruszyla-maszyna
Po czterach miesiącach doszło do rozprawy przed sądem. Oczywiście po drodze był wyrok nakazowy, co do którego wniosłem sprzeciw - wszak nie po to odmówiłem przyjęcia mandatu, aby dać się skazać bez słowa obrony.
Rozprawa trwała godzinę i kilka minut; nastęna odbędzie się za miesiąć. Trudno przewidywać jakie będzie rozstrzygnięcie, spekulowac nie ma po co. Dla mnie istotne w tej chwili jest to, że Sąd zachowywal się bezstronnie, pozwolił mi na zadanie kilkudziesięciu pytań świadkowi (policjant, który dokonał pomiaru) i wysłuchał z uwagą tego, co mam do powiedzenia w tej sprawie - wyglądało, że jest zainteresowany ustaleniem przebiegu zdarzeń i okolicznościami. W żadnym momencie nie czułem dyskomfortu czy też lekceważenia. Wyszedłem z rozprawy zbudowany - chyba nie jest tak źle z tym wymiarem sprawiedliwości.
generee
