Tytułowe, smutne zdanie, to pierwsze, co przyszło mi do głowy w trakcie czytania reportażu o działalności pedofila Pawła Kani*. Otóż państwo polskie potrzebowało 5 (słownie: pięciu) lat, aby wydać prawomocny wyrok w wydawałoby się dość prostej sprawie.
W skrócie - we wrześniu 2005 r. rzeczony Kania nagabywał w sklepie czternastolatka i jego dwóch kolegów (wieku nie podano - zatem prawdopodobne, iz powyżej wymaganego minimum 16 lat); ci czując podstęp zawiadamiają policję i nagabujący wpada; do czynności seksualnych nie dochodzi, niemniej na komisariacie Kania kruszeje, prosi o dyskrecję; policjanci jadą z nim do miejsca pracy, gdzie znajdują komputer, w którym sa zdjęcia i filmy pedofilskie.
Sprawa wydaje się prosta...chyba, że piszący reportaż o czymś nam nie powiedział; ale tak czy siak, 5 lat na wydanie prawomocnego wyroku (zapadł w 2010 r.), to jest zdecydowanie za długo. Dużo, dużo za długo. Sam wyrok - 1 rok więzienia w zawiasach na 5 lat - nie wydaje się przesadnie surowy; ale tez i trudno oczekiwać, aby za treści na twrdym dysku orzeczono inny; zwłaszcza, że to pierwsza sprawa Kani.
Ale czas potrzebny na jego wydanie to jest skandal. Inaczej nie da się tego nazwać. Niestety.
generee
* - imię i nazwisko podaję za reportażem;
Komentarze